Witamy na stronie naszej szkoły
Henryk Dobrzanski pseudonim Hubal
(1896- 1940)
Major; 1914 - 1917 w Legionach Polskich; od 1918 roku w Wojsku Polskim, w kawalerii. Startowal na olimpiadzie - dyscyplina jezdziectwo. We wrzesniu 1939 zastepowal dowódce 110 rezerwowego pulku ulanów, nastepnie objal dowództwo nad ochntniczym oddzialem i próbowal dotrzec do Warszawy. Przedarl sie ma Kielecczyzne i zorganizdowal oddzial Hubalczyków, polegl pod Anielinem. (inf. za encyklopedia powszechna).
Henryk Feliks Józef Dobrzanski urodzil sie 22 czerwca 1897 roku w Jasle. Od mlodzienczych lat Henryk interesowal sie wojskiem, mial równiez ogromne zamilowanie do jezdziectwa. W 1914 roku wstapil jako ochotnik do formujacych sie oddzialów Legionów Polskich w Krakowie. Wraz z 2 pulkiem ulanów przeszedl caly karpacki szlak bojowy. Za mestwo zostal odznaczony krzyzem Virtuti Militari V klasy, czterokrotnie Krzyzem Walecznych, pózniej Krzyzem Niepodleglosci. Po wojnie 1918 roku wraz z 2 pulkiem ulanów zostal skierowany do garnizonu w Bielsku. Z tym pulkiem Dobrzanski zwiazal swoje losy na wiele lat. Sluzbe zaczynal od stopnia plutonowego, w sierpniu 1920 roku awansowal na porucznika, a w 1922 roku zostal rotmistrzem.
W latach 1924 - 1928 dal sie poznac jako doskonaly sportowiec. Slawe przyniosly mu starty w polskiej ekipie jezdzieckiej. Ogromny sukces wraz ze swoimi kolegami odniósl na miedzynarodowych zawodach hipicznych w Nicei, Londynie, Warszawie i Aldershot. Byl niezwykle utalentowanym jezdzcem, zajmowal wysokie miejsca na zawodach krajowych, wszedl w sklad ekipy olimpijskiej do Amsterdamu w 1928 roku.
Wybuch II wojny swiatowej zastal majora w Wolkowysku. Major jednak nie zamierzal czekac, az wojna przyjdzie do niego. Przejal dowództwo 110 pulku ulanów i postanowil przedrzec sie do walczacej jeszcze Warszawy. Poprowadzil oddzial do granicy litewskiej i przekroczyl ja w okolicy Sejn. Kapitulacja Warszawy 28 wrzesnia 1939 roku postawila majora i jego zolnierzy przed dylematem: walczyc dalej w Polsce lub Francji czy zlozyc bron? Major zdecydowal sie na walke w kraju, na samodzielne dzialanie przeciw okupantowi.
Odtad Kielecczyzna stala sie terenem dzialania jednostki zolnierzy Oddzialu Wydzielonego Wojska Polskiego mjr Hubala znanych jako "Hubalczycy". Major Dobrzanski "Hubal" stal sie dowódca pierwszego zorganizowanego oddzialu partyzanckiego przeciw okupantowi Polski. Oddzial rozrastal sie i w szczytowym momencie liczyl ponad 300 osób. Na wiesc o tworzacym sie oddziale partyzanckim przybywali ochotnicy, dostarczano bron, zywnosc. Istnienie tak licznego oddzialu nie moglo byc zlekcewazone przez Niemców, zwlaszcza, ze partyzanci czesto dawali znac o sobie. W starciach z partyzanckim oddzialem nieprzyjaciel ponosil dotkliwe straty.
W koncu kwietnia 1940 roku Niemcy sciagneli do lasów spalskich duze sily i zaciesnili pierscien okrazenia wokól zolnierzy Hubala. 29 kwietnia 1940 roku Hubal wraz z kilkunastoma zolnierzami zatrzymal sie pózna noca w zagajniku kolo Anielina, aby odpoczac. Niebawem zjawili sie Niemcy. Zaskoczeni zolnierze majora staneli do walki, rozpoczela sie strzelanina. Byla to ostatnia potyczka majora Hubala. Zginal 30 kwietnia 1940 roku w zagajniku pod kielecka wsia Anielin. (raczej Anielin w powiecie opoczynskim kolo Tomaszowa Mazowieckiego*)
Anielin miejsce smierci Hubala Adiutant mjr. Hubala, "Dolega"pisal miedzy innymi w komunikacie z dnia 4 maja 1940 roku, ze zginal Czlowiek, który swej przysiegi Zolnierskiej nie zlamal, Honoru Zolnierza Polskiego nie splamil. Ciala majora nigdy nie odnaleziono. Niemcy postarali sie, zeby wszelki slad po nim zaginal. Wkrótce po smierci Hubala 24 czerwca 1940 roku jego oddzial przestal istniec jako zorganizowana jednostka bojowa. Jednak na zawsze przetrwala pamiec o bohaterskim majorze Hubalu. W 1966 roku major Hubal zostal posmiertnie odznaczony Krzyzem Virtuti Militari IV klasy.
Na podstawie ksiazki M.Dereckiego "Tropem majora Hubala"
* mój wlasny przypis na podstawie innych informacji
Legendarny dowódca ulanów polegl o swicie 30 kwietnia 1940 roku, podczas walki z oddzialami niemieckimi. Byla to ostatnia bitwa hubalczyków. Dzien wczesniej, 29 kwietnia, w okolicach wsi Wólka Kuligowska patrol konny pod dowództwem podchorazego Józefa Pruskiego stoczyl walke z niemieckimi oddzialami. Po tej potyczce major Hubal zadecydowal o przeniesieniu oddzialu nadpilicznymi lasami w okolice Anielina. Tam stoczyl ostatnia walke, w której zginal.
Zwloki Hubala Niemcy przeniesli do zagrody Laskowskich, gdzie spedzili mieszkanców Anielina, aby zidentyfikowali cialo. Nikt z mieszkanców tej wioski nie chcial potwierdzic, ze jest to rzeczywiscie dowódca ulanów.
Z Anielina przewieziono cialo Hubala na furze po oborniku do Poswietnego. Tu Niemcy fotografowali sie ze zwlokami majora Hubala pod kosciólkiem swietej Anny. Potem cialo majora Henryka Dobrzanskiego wrzucono na samochód ciezarowy i przewieziono do Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie zostalo pochowane na terenie koszar wojskowych. O tym, jak bardzo Niemcy nienawidzili Hubala swiadczy fakt, iz nawet po smierci nie dali mu spokoju. Gestapowcy wykopali jego zwloki i wywiezli je w miejsce nieznane do dnia dzisiejszego.
Powyzsza informacja pochodzi z oficjalnego serwisu internetowego powiatu opoczynskiego.
Osobiscie polecam jako uzupelnienie wyobrazenia i wiedzy o majorze Henryku Dobrzanskim film Bohdana Poreby "Hubal" ze znakomita, charyzmatyczna gra Ryszarda Filipskiego w roli glównej.
ARTYKUL Z DZIENNIKA ZACHODNIEGO 26.10.2006
Tajemnica grobu Hubala
Zolnierze specjalnej niemieckiej jednostki antypartyzanckiej robili sobie zdjecia przy zwlokach Henryka Dobrzanskiego. Czy na cmentarzu w podczestochowskim Wasoszu pochowany zostal legendarny Hubal - major Henryk Dobrzanski, pierwszy partyzant II wojny swiatowej? Pochodzacy z Wasosza Stefan Szaflik, obecnie mieszkajacy w Lublinie jest pewien, ze tak.
- Wiem na pewno, ze na przelomie kwietnia i maja 1940 roku pochowano w tej miejscowosci polskiego majora, który zginal w walce i - jak wówczas mówili Niemcy - byl dowódca partyzantów - powiedzial nam Stefan Szaflik. - Kto inny mógl to byc, jak nie major Dobrzanski? Oczywiscie potrzebne beda badania, aby zamknac usta niedowiarkom.
Mezczyzna twierdzi, ze wiarygodne wiadomosci na ten temat ma od niezyjacego juz proboszcza parafii ksiedza Franciszka Bara. Duchowny ten byl wikarym w Wasoszu, gdy wiosna 1940 roku ciezarówka, w skleconej byle jak trumnie, Niemcy przywiezli do wsi i pochowali, cialo polskiego zolnierza. Swoimi przypuszczeniami Stefan Szaflik niedawno podzielil sie z mieszkancami Wasosza. Sprawa zainteresowala sie m.in. miejscowa nauczycielka jezyka polskiego i historii, autorka monografii wsi Anna Kijak.
- Przeprowadzilam wlasne sledztwo i wszystko zaczyna sie ukladac w logiczna calosc - opowiada. - Uwazam za wysoce prawdopodobne, ze w naszej wsi rzeczywiscie pochowany zostal major Hubal.
Opowiesc o tajemniczym oficerze pochowanym w bezimiennym grobie potwierdzil DZ takze obecny ksiadz proboszcz parafii w Wasoszu Zygmunt Pilarczyk. Jest to jedna z tajemnic, jaka przekazal mu jego poprzednik, ksiadz Franciszek Bar.
Krzysztof Moczek (z prawej), Anna Kijak i Boleslaw Switala w miejscu gdzie w 1956 r. ekshumowano cialo oficera Wojska Polskiego.- Ksiadz Bar byl niezwykle malomówny, ale pewnego dnia opowiedzial o przypadkowym odnalezieniu zwlok przedwojennego majora - mówi ks. Pilarczyk. - To bylo wiosna 1956 roku. Kiedy wkopywano przed stara plebania slup energetyczny, robotnicy natrafili na cialo zolnierza. Ksiadz Bar je widzial. Jak mi opowiadal, na zwlokach widac bylo resztki munduru. Ksiadz Bar byl pewien, ze tam byly dwie belki i gwiazdka, co wskazywaloby na to, ze zmarly byl majorem. Dlaczego Niemcy przywiezli zwloki wlasnie do Wasosza? Otóz zdaniem Stefana Szaflika proboszcz parafii w 1940 roku - ksiadz Spirra podpisal volksliste.
Nieznanego zolnierza ksiadz Bar od razu kazal pochowac na starym cmentarzu. Nigdzie jednak w zadnych ksiegach parafialnych nie odnotowal tego faktu.
- To bylo przed Pazdziernikiem, czasy niezwykle trudne dla Kosciola. Moze ksiadz Bar po prostu bal sie, ze UB wywiezie zwloki i wszelki slad po nich zaginie? - zastanawia sie Anna Kijak. - Mamy obowiazek poznac historie tego zolnierza i w odpowiedni sposób go uhonorowac.
Po 66 latach od smierci majora Henryka Dobrzanskiego "Hubala" bliscy jestesmy rozwiazania jednej z najwiekszych tajemnic polskiej historii XX wieku. Do tej pory nikt bowiem nie odnalazl miejsca, gdzie spoczely szczatki bohaterskiego majora, który nigdy nie zlozyl broni po wrzesniowej klesce Polski.
W Wasoszu pod Klobuckiem i w Lublinie dotarlismy do ludzi, których relacje i swiadectwa ukladaja sie w zdumiewajaco przekonujaca calosc.
Ukladanka
Anna Kijak i Henryk Wróz z ksiedzem Zygmuntem Pilarczykiem.Kluczowymi postaciami w tej sensacyjnej historii sa ksieza parafii w Wasoszu: niezyjacy juz proboszcz ks. Wincenty Spirra oraz ówczesny wikary ks. Franciszek Bar. To ksiadz Bar przechowal sekret ksiedza Spirra. On tez dokonal w latach 50. ekshumacji zwlok tajemniczego majora i przeniósl go na cmentarz. Potem wiedze o wszystkim przekazal obecnemu proboszczowi, ksiedzu Zygmuntowi Pilarczykowi. W relacje ksiezy zdumiewajaco zgodnie wpisuja sie ulamki wiedzy, jaka zebrali inni ludzie: Stefan Szaflik z Lublina, Henryk Wróz z Wasosza i Anna Kijak, nauczycielka i autorka monografii o Wasoszu. Dzis oni wszyscy, jak i mieszkancy Wasosza, chca ostatecznego rozwiazania tej historycznej zagadki. Wiedza nawet gdzie szukac szczatków Hubala.
Jako pierwszy sprawa niewyjasnionego do dzisiaj pochówku w Wasoszu zainteresowal sie Henryk Wróz. To do niego przez przypadek trafil rok temu Stefan Szaflik z Lublina.
- Byl poczatkowo bardzo tajemniczy - wspomina Henryk Wróz. - Z czasem jednak zaczal nam przekazywac coraz wiecej informacji.
Henryk Wróz sprawa zainteresowal Anne Kijak, ta z kolei zglosila sie do miejscowego proboszcza.
Dobre nazwisko
- Jeszcze jako dziecko dowiedzialem sie od ksiedza Bara, ze Niemcy w wielkiej tajemnicy zakopali w Wasoszu majora wojska polskiego - opowiada Stefan Szaflik. - Opowiesc te slyszeli równiez od ksiedza zaprzyjaznieni z nim moi rodzice. Ksiadz Bar byl w 1940 roku wikarym w tej parafii. Proboszczem byl wówczas ks. Spirra. Jak opowiadal mi ksiadz Bar, to wlasnie proboszcz oraz jego koscielny byli oprócz Niemców jedynymi swiadkami pochówku majora.
Ksiadz Spirra nie chcial ujawnic wikaremu zadnych szczególów dotyczacych pochowanego w wielkiej tajemnicy zolnierza. Po latach przyznal sie jednak swojemu mlodszemu koledze, ze widzial nieboszczyka.
- Z opowiesci ksiedza Spirry wynikalo, ze byl to postawny mezczyzna, ubrany w mundur, sadzac po stopniu wojskowych major - relacjonuje Stefan Szaflik. - Podobno widac bylo, ze zginal w walce. Jakis czas pózniej powiedzial, ze moze powiedziec tylko tyle, ze byl to wielki zolnierz i mial, jak sie dokladnie wyrazil, "dobre nazwisko". Hubal, Dobrzanski? - dodaje mezczyzna.
Zgubiony order
Te same wiadomosci ma obecny proboszcz ksiadz Zygmunt Pilarczyk, który równiez uslyszal je od ksiedza Bara.
- Ksiadz wspomnial kiedys, jak w polowie lat 50. robotnicy kopiacy obok plebanii dól pod slup energetyczny natrafili na cialo polskiego przedwojennego oficera - mówi ksiadz Pilarczyk. - Na resztkach munduru znaleziono wojskowe odznaczenia. Robotnicy dali je ksiedzu Barowi. Niestety, nie wiem, co sie z nimi stalo. Ksiadz Bar powiedzial mi raz, ze mial jeden bardzo wazny order, ale gdzies mu sie zapodzial. Byl bardzo przybity, zastanawial sie, czy gdzies sam go zgubil czy tez ktos go ukradl - dodaje proboszcz.
Anna Kijak, nauczycielka z Wasosza, historyk z zamilowania, jest przekonana, ze jako dziecko widziala na plebanii order Virtuti Militari.
- Gdy bylam dzieckiem na plebanii odbywaly sie lekcje religii - opowiada pani Anna. - Ksiadz wiedzial, ze lubie czytac i interesuje sie historia, pozwalal mi wiec brac swoje ksiazki. Jestem pewna, ze kiedys widzialam w bibliotece taki wlasnie order. To bylo w latach szescdziesiatych.
Podobno Hubal stale nosil przy sobie ten order, który dostal za wojne z bolszewikami.
- Tego watku nie znalem - komentuje te rewelacje Stefan Szaflik. - Tak moglo byc. To kolejna informacja potwierdzajaca moje przypuszczenia.
Ksiadz i volkslista
Dlaczego Niemcy mieliby wywozic zwloki Hubala kilkadziesiat kilometrów od miejsca, w którym go zabili? Zarówno Stefan Szaflik, jak i mieszkancy Wasosza maja podobne uzasadnienie. Dotyczy ono ksiedza Spirra.
- Podobno zdecydowal sie podpisac volksliste - opowiada Stefan Szaflik.
- Ksiadz nie podpisywal zadnej listy - mówi ksiadz Pilarczyk, który broni proboszcza Spirra. - On pochodzil ze Slaska Opolskiego. Niemcy przypisali mu narodowosc niemiecka i nie mial nic do powiedzenia.
Fakt ten jednak swiadczy, ze Niemcy mogli miec zaufanie do ksiedza Spirra. Istotne bylo tez to, jak uwaza Anna Kijak, ze Wasosz w 1940 roku znalazl sie w granicach III Rzeszy. Do tego plebania, w której ogrodzie pochowano tajemniczego oficera znajdowala sie blisko posterunku zandarmerii. - Trudno bylo znalezc bezpieczniejsze miejsce - dodaje nauczycielka.
W tym punkcie wersje Stefana Szaflika i ustalenia Anny Kijak oraz Henryka Wróza nieco sie róznia. Stefan Szaflik utrzymuje, ze Niemcy zakopali trumne na miejscowym cmentarzu. Mieszkancy Wasosza i ksiadz Pilarczyk utrzymuja, ze pierwszy nieoznaczony grób znajdowal sie w ogrodzie starej plebanii.
- Pamietam doskonale, ze ksiadz Bar opowiadal o ekshumacji w latach 50. wlasnie w ogrodzie - twierdzi duchowny. Wersje te potwierdzaja takze ustalenia Anny Kijak.
Kamienny krzyz
Boleslaw Switala, wójt Popowa, Anna Kijak i Krzysztof Moczek dyrektor szkoly, na starym cmentarzu. Na pierwszym planie krzyz bez napisu, pod którym moze spoczywac Hubal.Dalsze ustalenia brzmia identycznie: Ksiadz Bar pochowal odnalezione zwloki na starym cmentarzu, niedaleko mogily zbiorowej powstanców styczniowych.
- Aby uciszyc plotki, jakie wówczas pojawily sie we wsi powiedzial ludziom, ze to cialo powstanca styczniowego - opowiada Henryk Wróz.
W którym miejscu dokladnie spoczywa ów major?
- Ksiadz Bar opowiadal mi, ze za wlasne pieniadze zamówil kamienny krzyz - mówi pan Stefan. - Zapamietalem nawet, ze podal jego cene, 2800 zlotych. Powiedzial mi, ze zrobil tak, bo czul, ze tam spoczywa ktos naprawde wielki.
Obecnie na starym cmentarzu znajduje sie tylko jeden taki wlasnie kamienny krzyz, na którym nie ma zadnych napisów.
- Moze rzeczywiscie wlasnie tutaj lezy ten wielki czlowiek? - zastanawia sie dyrektor miejscowej szkoly, który takze wlaczyl sie w cala sprawe, Krzysztof Moczek.
Bedziecie zaskoczeni
Stefan Szaflik opowiada tez o swoim przypadkowym spotkaniu tuz po wojnie z volksdeutschem, który bral udzial w jakiejs akcji w Wasoszu wiosna 1940 roku.
- Jego ojciec byl Niemcem, matka Polka - mówi Stefan Szaflik. - Wiem, ze w czasie wojny chodzil w niemieckim mundurze.
Stefan Szaflik rozmawial z nim zaledwie raz, w 1949 r.
- Gdy dowiedzial sie, ze pochodze z okolic Wasosza, powiedzial mi, ze uczestniczyl tam w pewnej tajnej misji - wspomina Stefan Szaflik. - Powiedzial wówczas, ze wtedy pochowano w tej wsi kogos bardzo waznego. Uslyszalem, ze gdybysmy wiedzieli kogo, bylibysmy bardzo zaskoczeni.
Stefan Szaflik spisal wszystkie zebrane przez siebie wiadomosci.
- Poczatkowo nawet nie zdawalem sobie sprawy, ze mam tak wazne wiadomosci - twierdzi. - To byly jakies strzepy rozmów, które dopiero z czasem zaczely sie ukladac w pewna calosc.
- Bardzo bym chcial, aby jedna z najwiekszych zagadek historycznych XX wieku znalazla wreszcie swoje rozwiazanie, i to wlasnie tutaj - mówi wójt Popowa Boleslaw Switala.
Pierwszy partyzant
Jedno z ostatnich zdjec mjr. Henryka Dobrzanskiego Hubala (w bialym szaliku) wykonane w styczniu 1940 roku na postoju we Fryszerce.Henryk Dobrzanski urodzil sie 22 czerwca 1896 w Jasle. Byl majorem Wojska Polskiego (po smierci awansowano go na stopien pulkownika), sportowcem - olimpijczykiem i pierwszym dowódca partyzanckim w Polsce. Znany jest równiez jako "Hubal" - ten pseudonim przyjal po swoim ojcu - Henryku Dobrzanskim de Hubal herbu Leliwa.
Walczyl z Ukraincami w 1918 roku o Lwów. W latach 1919-1921 bral udzial w wojnie polsko-bolszewickiej.
W 1939 roku zostal zastepca dowódcy 110. Pulku Rezerwowego Ulanów. Pulk wzial udzial w obronie Grodna przed wkraczajacymi do Polski Sowietami. Grodno skapitulowalo po dwóch dniach ciezkich walk. Dobrzanski ze 180 zolnierzami chcial dotrzec do Warszawy, a po jej kapitulacji chcial przedostac sie do Francji. Ostatecznie oddzial pozostal na Kielecczyznie.
Major Dobrzanski przyjal pseudonim "Hubal", a jego Oddzial Wydzielony Wojska Polskiego, stal sie pierwszym oddzialem partyzanckim II wojny swiatowej.
Niemcy zaangazowali przeciwko Dobrzanskiemu liczaca 1000 zolnierzy grupe antypartyzancka zlozona z formacji SS, batalionu Wehrmachtu i jednostki czolgów. Ogólem "Hubala" scigalo 8000 ludzi.
30 kwietnia 1940 roku jego oddzial zostal otoczony przez przewazajace sily niemieckie w okolicach Anielina, okolo 20 km od Opoczna. Po ciezkiej walce, w której Niemcy uzyli czolgów, oddzial ulegl rozproszeniu, a sam Hubal polegl. Niemcy zmasakrowali jego cialo i wystawili je na widok publiczny, a nastepnie wywiezli do Tomaszowa
Mazowieckiego i spalili lub pochowali w nieznanym miejscu.
W 1966 roku major Henryk Dobrzanski zostal posmiertnie odznaczony Zlotym Krzyzem Virtuti Militari i awansowany do stopnia pulkownika.
Nie ma mowy o Grodnie
kadr z filmuW 1973 roku Bogdan Poreba, kontrowersyjny, nacjonalizujacy rezyser PRL nakrecil film "Hubal", epicki obraz kilkumiesiecznej walki oddzialu majora Henryka Dobrzanskiego.
Film zostal bardzo dobrze przyjety przez widzów i krytyków. Jednak Poreba ostroznie pominal udzial Dobrzanskiego w walkach w obronie Grodna.
Dowódca 110. pulku ulanów na wiesc o stracie jednego szwadronu 23 wrzesnia 1939 roku rozwiazuje pulk. Jego zastepca, major Dobrzanski, samorzutnie przejmuje dowództwo. Pozostaje przy nim okolo 180 ulanów. Major decyduje, ze oddzial pójdzie z odsiecza walczacej jeszcze Warszawie. Po otrzymaniu wiadomosci o kapitulacji stolicy Dobrzanski podejmuje decyzje o przeprawie przez Wegry do Francji, slubuje tez, ze nie zdejmie munduru.
Oddzial przechodzi na Ziemie Kielecka. W Bodzentynie major oglasza decyzje o pozostaniu w kraju. Zolnierze i dowództwo przyjmuja pseudonimy, Dobrzanski odtad zwany bedzie Hubalem. Dowodzony przez niego Oddzial Wydzielony Wojska Polskiego podejmuje walke partyzancka. Dowództwo Zwiazku Walki Zbrojnej nie akceptuje poczynan Dobrzanskiego Hubala i nakazuje rozwiazanie oddzialu. Rozgoryczony major z garstka oddanych zolnierzy kontynuuje walke. Niemcy pacyfikuja wsie, terroryzuja i morduja ludnosc cywilna, wobec czego Hubal rezygnuje z pomocy chlopów. Otoczony wiosna 1940 roku wpada w zasadzke, w której ginie.
Sekwencje smierci Hubala nakrecono w tym samym miejscu, gdzie nastapila ona naprawde. Jednym z konsultantów byl Zygmunt Laskowski z Anielina, który w 1940 roku rozpoznal zmasakrowane przez Niemców zwloki majora Dobrzanskiego. W filmie zagral go jego syn, Tadeusz. W scenach batalistycznych bralo udzial lacznie 500 osób, 100 koni, w tym 25 specjalnie szkolonych.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Rozmowa z dr Czeslawem Szafranem z Wojskowego Biura Badan Historycznych
Dziennik Zachodni: Co wiadomo o smierci majora Dobrzanskiego?
Czeslaw Szafran: Sama smierc jest dobrze udokumentowana. Zginal podczas walki pod Anielinem w okolicach Opoczna. Niemieccy zolnierze robili sobie nawet zdjecia z jego cialem. Potem zostal przetransportowany do koszar w Tomaszowie Mazowieckim. I tu slad po zwlokach sie urywa.
DZ: Czy Niemcy mogli go wywiezc prawie 100 km na poludniowy zachód?
CS: Takiej mozliwosci nie da sie wykluczyc. Ale bylby to jedyny znany slad. Wiadomo, ze cialo pochowano w tajemnicy. Jezeli te informacje udaloby sie potwierdzic, bylby to przelom w naszej wiedzy historycznej.
DZ: Swiadkowie twierdzili, ze cialo bylo ubrane w mundur majora.
CS: Wbrew powszechnemu mniemaniu Wehrmacht, czyli niemieccy zolnierze mieli cos co nazywamy duchem zolnierskim, szacunkiem dla munduru i wroga. Jezeli pochowali "Hubala" w jego mundurze, daliby tym dowód obyczajnosci i wykazali odrobine honoru.
DZ: Po czym moglibysmy zidentyfikowac zwloki "Hubala"?
CS: To skomplikowana sprawa. W pierwszej kolejnosci mozemy ustalic czy rzeczywiscie mamy do czynienia z zolnierzem wrzesniowym. Takiej identyfikacji dokonuje sie na podstawie guzików mundurowych, metalowych elementów umundurowania, tego co najlepiej zachowuje sie w ziemi. Nie liczylbym tu na jakiekolwiek dokumenty. Bo te Niemcy zapewne zabrali. Ale w kieszeniach munduru mogly zostac jakies drobiazgi.
DZ: A niesmiertelnik?
CS: To bylby dowód koronny. Jednak nie liczylbym na takie szczescie. Po pierwsze w warunkach pospiesznej mobilizacji wielu zolnierzy nie otrzymalo niesmiertelników. Niektórzy nawet sami robili je z kawalków blachy. Jednostka majora Dobrzanskiego miala byc jednostka trzeciego rzutu. Jest wiec prawdopodobne, ze nie mial niesmiertelnika. Po drugie niesmiertelnik mógl zaginac podczas ekshumacji. Zwlaszcza, jezeli byla niefachowa. Mógl go ktos tez zabrac na pamiatke.
DZ: Jak wiec potwierdzic tozsamosc pochowanego?
CS: Najtrafniejsza bylaby metoda badan DNA. Trzeba miec do tego material porównawczy innych czlonków rodziny. Jezeli zachowala sie czaszka, mozna przeprowadzic badania antropometryczne. Na obecnym etapie daja one bardzo trafne wyniki. Przede wszystkim jednak trzeba ustalic dokladnie miejsce pochówku i przeprowadzic bardzo ostrozna ekshumacje. Moim zdaniem najwlasciwsza byla by ta sama ekipa, która prowadzila badania w Katyniu.